W istocie widział w narodzie trzy różne narody: feudalny naród „przesądów”, plebejski naród, ciemny, nędzny, a groźny przez to, że żąda zgubnych „nowości”, i rzeczywisty, mądry, swój naród posiadaczy. Wierzył, że ten feudalny naród przesądów, pozbawiony prawnych wyodrębniających go przywilejów, zleje się z narodem burżuazyjnym. Wierzył, że wychowanie i wykształcenie pozwoli wybijającym się spośród plebe- jów stać się właścicielami i uczyni przez to płynną granicę między nimi a posiadającymi. Dla tych wzbogaconych otwierał udział we władzy, opierając prawo do tego udziału na kryterium tylko majątku. Liberał był kontynuatorem oświeceniowej koncepcji państwa właścicieli, idąc dalej od niej w tym, że przestał odróżniać różne rodzaje właścicieli, wszyscy byli dla niego tacy sami.
Archive for the Z historii narodu Category
PO DOŚWIADCZENIACH
Po doświadczeniach okresu jakobińskiego przestał być rewolucyjny — wszak rewolucja w tym okresie obróciła się przeciw niemu — stał się zachowawczy. Uczynił organem broniącym zachowawczości parlament, swój parlament wybrany przez właścicieli. „Reprezentant przysłany i wybrany dla bronienia konstytucji obalić jej ani winien, ani może na mocy mandatu zachowawczego”, mówił poseł Gustaw Małachowski na sejmie r. 1830—31. Widział czynnik zachowawczy w królu; prawne kompetencje i prawna funkcja monarchy to „prawo utrzymania tego, co istnieje, prawo należące koniecznie do władzy królewskiej”, pisał przywódca kaliszan Wincenty Niemojowski.Realista, racjonalista, materialista, liberał pierwszej połowy XIX w. był z przedstawicieli myśli politycznej najbardziej wolny od irracjonalnego romantyzmu.
ODRĘBNA JAKOŚĆ
Naród nie był dla niego produktem wielowiekowej historii, był tym, co stworzył burżuazyj- ny, czysto burżuazyjny okres wielkiej rewolucji. Naród nie był odrębną jakością wśród całości — ludzkości złożonej z różnych narodów, naród jako dzieło tego okresu rewolucji był taki sam jak inne narody w tym okresie przekształcone. W Polsce do r. 1831 liberał widział główne niebezpieczeństwo dla takiej postaci narodu w obyczajowych i faktycznych pozostałościach feudalizmu. Już w okresie powstania listopadowego, tym silniej po jego klęsce, coraz silniej stawało przed nim widmo rewolucji plebejskiej, chłopskiej, robotniczej. Tak wobec wspólnego wroga rodziła się zbieżność interesów konserwatyzmu, który przyjmował z wielkiej rewolucji to samo, co przyjmował liberał, odrzucał z niej to samo, co także liberał odrzucał.
TRUDNOŚCI W POROZUMIENIU
Gdzie indziej porozumienie utrudniał laicyzm liberałów, przeciwstawny stosunkowi konserwatystów do religii. W Polsce i liberał, i mądry konserwatysta — od Wielopolskiego przez „stańczyków” po Józefa Piłsudskiego — był antyklerykałem, ale widział w religii, wobec religijności mas chłopskich i konserwatyzmu Kościoła, sojusznika w walce przeciw radykałom i demokratom. Pogłębianie się burżuazyjnych przemian czyniło ten sojusz tym silniejszym. Szlachcic przekształcał się powoli w ziemianina — burżuazyj- nego, wielkiego przedsiębiorcę rolnego. Szlachecki czy niemiecki, czy żydowski z pochodzenia bourgeois pozarolny stawał się coraz bardziej amalgamatem różnych w swej genezie grup społecznych, wrastających jako całość w burżuazyjny naród polski.
SPOŚRÓD CHŁOPÓW
Spośród uwłaszczonych chłopów wyodrębniała się powoli warstwa drobnych i średnich kapitalistów, gospodarczo związanych swymi interesami z innymi posiadającymi, walcząca z nimi o podział zysków, podział ziemi, udział we władzy, ale przyjmująca nieraz te same zasady struktury politycznej narodu i państwa. Okres 1848—1914 był postępującym procesem formowania się burżuazyjnej koncepcji narodu. Ale obok niej coraz silniejsza była inna koncepcja narodu-ludu, zmienna, raz hegemonię chłopską, potem robotniczą na plan pierwszy wysuwająca. Rok 1918 przyniósł pierwsze starcie się obu koncepcji w walce o władzę. Zwycięstwo niepełne, ale przecież zwycięstwo tej burżuazyjnej koncepcji nosiło w sobie od początku zapowiedź klęski.
ZWYCIĘSKI DYSTANS
Zwycięski stał się na długi dystans w dalszym rozwoju dziejowym nurt inny, temu pierwszemu przeciwstawny, nurt „ludowy”. W nim właśnie, gdzieś aż po lata sześćdziesiąte XIX w., elementy romantyczne były najsilniejsze. Romantyzm, protest przeciw „trzeźwości”, realizmowi, liczeniu zamiarów wedle sił, jest jakże często narzędziem dającym poczucie siły zbuntowanym i bezsilnym. Rządzący i silni nie potrzebują mitów. Dla zbuntowanych i bezsilnych mit nie jest bynajmniej mistyfikacją, lecz ubraniem własnych postulatów w postać czyniącą je ponadczasowymi, absolutnie słusznymi, a więc wzmocnieniem ich siły agitacyjnej. Romantyzm ludowy tworzy dwa mity, a raczej daje nową treść dwom odwiecznym mitom: mitowi„szczęśliwego początku” i mitowi „powrotu do początku” jako wielkiej katharsis odradzającej naród. A działanie mitu jest tym silniejsze, im bardziej przybiera on funkcję ogólnoludzką.
POLSKA ROMANTYCZNA POSTAĆ
Polską romantyczną postacią takiego mitu jest mit „pierwotnego obywatelstwa stanu kmiecego”, regeneracyjnej funkcji kultury ludowej i ogólnoludzkiej funkcji takiej ludowej Polski jako „Chrystusa narodów”.Żadnego z tych pojęć nie można stworzyć przy pomocy racjonalistycznych metod Oświecenia, a tym bardziej nie można go na tej drodze uczynić wartością polityczną, siłą polityczną. „Poezja jest jedną z największych sprężyn obudzenia w narodzie szlachetnych uczuć, uczuć wolności, miłości ojczyzny i tego wszystkiego, co w sercu obywatela wieczne powinno mieć siedlisko”, pisano w „Dekadzie Polskiej” w r. 1821, w zaraniu romantyzmu polskiego, a poezja wówczas to romantyzm, tak samo jak romantyzmem jest ówczesne „ludoznawstwo” Zoriana Dołęgi Chodakowskiego (Adama Czarnockiego) czy Wacława z Oleska (Wacława Zaleskiego) — w samym wyborze pseudonimu-nazwiska mamy romantyczną modę.
RACJONALISTA OŚWIECENIA
Nie można, rozumując jak racjonalista Oświecenia, uznać ludu za źródło regeneracji. Racjonalista Oświecenia widzi i widzieć musi w ludzie ciemną i ulegającą przesądom masę, którą trzeba oświecić, a więc zmienić, a więc sprawić, by przestała być „ludem”. Trzeba sięgnąć do romantycznego zasobu wyobrażeń, by pod ciemnotą odkryć pierwotne cnoty. I by je odkryć, trzeba odrzucić oświeceniowe pojęcie „cnoty”, racjonalistycznej cnoty wzorowanej na modelu stoickiego mędrca, postawić w jego miejsce irracjonalne pojęcie cnoty — podświadomego i irracjonalnego, odwiecznego uczucia, od Rousseau się wywodzącego, a więc czerpiącego z Oświecenia to właśnie, co w nim było racjonalizmowi przeciwstawne i preromantyczne.